Brakowało mu jej.
Każdą komórką ciała odczuwał jej nieobecność. Myślenie sprawiało mu fizyczny ból, miał pod powiekami jej obraz, który się raz po raz rozmazywał.
Tak cholernie za nią tęsknił. Tak bardzo chciał usłyszeć jej głos, spojrzeć w oczy przypominające barwą burzowe niebo, zobaczyć, jak się uśmiecha na jego widok, dotknąć jej skóry, pocałować w czoło.
Jej nieobecność była torturą. Nie potrafił sobie poradzić z kotłującym się w nim żalem, ze złością na nią, na siebie, wreszcie z pragnieniem, żeby wróciła.
Potrzebował jej. Żałował, że nigdy tego jej nie powiedział, że zawsze oboje wciągali się w grę spojrzeń, pozorów, ciał. Żałował, że nie zrobił niczego, by ją zatrzymać, by mocniej przywiązać do siebie.
Cholerna uparciucha.
Ale mógł temu zapobiec.
Nie zapobiegł.
Choć mu zależało.
Kochał ją.
Tylko wcześniej o tym nie wiedział. Zbyt mocno ją zranił, pozwolił uciec zbyt daleko i nie miał pojęcia, jak to naprawić. Chciał do niej zadzwonić, ale wiedział, że by nie odebrała. Chciał wsiąść w najbliższy samolot i do niej polecieć… To było szaleństwo.
Wiedział, że wszystko zniszczył.
Miotał się bezradnie po mieszkaniu, mając ochotę na rzucenie czymś o ścianę. Złość buzowała w jego żyłach, sprawiając, że niemalże przestał myśleć, czuć.
Na podłodze leżała jego niebieska bluza z nadrukiem „Linkin Park”. Podniósł ją i przytulił do twarzy. Wciąż czuł na niej zapach kaliny. Kaliny, która uciekła, zostawiając w jego mieszkaniu swoje rzeczy. Zapomniała nawet o swoim ulubionym kubku z czarnym jednorożcem i napisem: „Follow your dreams or they will follow you”.
Follow your dreams or they will follow you.
Zaśmiał się gorzko. Zapiekły go oczy; przetarł je zmęczonym ruchem. Odłożył bluzę oraz kubek na kuchenny blat. Jego spojrzenie powędrowało do okna, dostrzegł na horyzoncie jaskrawo pomarańczową łunę. Jakby coś się paliło. Po chwili jednak zrozumiał, że patrzy nie na pożar, ale na wschód słońca. Nie wiedział, że siedział tak długo.
Podjął jednak decyzję. Musiał wyłożyć karty na stół. Wiedział, że inaczej oszaleje.
Ostatnia maskarada, huh?
Zapowiada się bardzo interesująco i z chęcią zapoznam się z dalszymi rozdziałami. Ciekawi mnie, co takiego Daniel zrobił Kalinie i co dalej z tego będzie.
OdpowiedzUsuńPlus, ujęłaś mnie tym Linkin Parkiem. W prawdzie nie jestem ich wielką fanką, ale lubię ich muzykę i to jeden z powodów, dla których przemówiłaś do mnie tym blogiem.
Jedna uwaga: ,,Chciał do niej zadzwonić, ale wiedział, żeby nie odebrała."
Raczej ,,Chciał do niej zadzwonić, ale wiedział, że by nie odebrała" albo w ogóle ,,Chciał do niej zadzwonić, ale wiedział, że nie odebrałaby".
Weny życzę i pozdrawiam,
Victemia
PS: Gorąco zapraszam do siebie na http://zyjac-calym-sercem.blogspot.com/.
O, faktycznie. W zasadzie to tam spacja mi uciekła... Dziękuję bardzo, poprawię!
UsuńCieszę się, że zapowiada się interesująco - mogę zapewnić, że będzie się działo. ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Jeju :* Kochałabym Cię gdybyś nie zostawiła tak bezczelnie spamu :/ Jak nadrobisz to będzie wielka miłość <3 Co ty zrobiłaś, że zakochałam się w tak, krótkim tekście? A wiesz co mnie przyciągnęło? To imię Daniel, mam do niego słabość. A no jeszcze Linkin Park <3 Final masquerade :D I tak końcówka " Ostatnia maskarada, huh?" Taak to z piosenki mnie całkowicie zauroczyło. Coś myślę, że nie będę zauroczona opowiadaniem (nie czytam na ogół romansów") ale tym co do niego wniesiesz :D Mój komentarz brzmi jak nabuzowana nastolatka, ale naprawdę się zauroczyłam :D no to ten tego zapraszam do mnie :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam Cię najmocniej za bezczelny spam, nie chciałam nikogo urazić ani nic :< Ale przynajmniej Cię to zainteresowało, nie...? *cicha nadzieja*
UsuńA Linkin Park ja uwielbiam z całego serca i jeszcze nie raz, nie dwa się pojawią jako podkład.
I teraz podaj mi grzecznie adres bloga, na którego mam wpaść i koniecznie-koniecznie przeczytać :D
Pozdrawiam cieplutko *-*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJasne, wpadaj :D http://nie-ma-czegos-takiego-jak-dobro-i-zlo.blogspot.com/
UsuńTekst bardzo lekki i przyjemny ;) przyszłam tu za pozostawionym spamem.
OdpowiedzUsuńTeraz trochę ponarzekam. Ogółem odwiedzam tylko blogi moich czytelników, bo spam bez przeczytania treści również mogę zostawić. :)
A wiadomo każda osoba, która pisze opowiadania chciałaby żeby poświęcić jej historii trochę czasu i zapoznać się z tym co ma do przekazania.
Dlatego proszę, poświęć chwile mojej historii. Wszystko jest do nadrobienia.
Pozdrawiam.
http://druga-szansa-od-zycia.blogspot.com
Zajrzę w wolnej chwili, dziękuję ;)
UsuńOjej. Zaczynam kochać mój spam, skoro znajduję w nim takie perełki:)
OdpowiedzUsuńNiby to prolog, więc dość krótki tekst, a jednak zdąrzyłaś mnie oczarować! Po opisie już byłam ciekawa rwojej historii, a teraz to z utęsknieniem będę czekać na ciąg dalszy.
Daniel już zdobył moją sympatię, a teraz tylko czekam na pojawienie się Kaliny:)
Pozdrawiam!
[spisane-serca.blogspot.com]
Cieszę się, że tekst się spodobał ;) Kalina się pojawi już w pierwszym rozdziale, mam nadzieję, że to usatysfakcjonuje ;)
UsuńPozdrawiam :)
"zapach kaliny" - Kaliny z dużej litery, bo to imię, czyż nie?
OdpowiedzUsuńProlog zgrabny, więcej literówek nie zauważyłem, ale mój wzrok nie widzi tych "ą" "ę" typu "Dziękuję" zamiast "dziękuje" tak więc nie jestem najlepszy w betowaniu. Natomiast jeśli jakaś literówka rzuci mi się w oczy to będę informował.
Ciężko ocenić bohaterów po tak krótkim prologu. Jest wiele pytań. Choćby o to jak ją zranił, dlaczego nic nie zrobił gdy wyjeżdżała. Nie wiem ile lat ma bohater, ale jeśli jest dorosły, to powinien wiedzieć, że nad rozlanym mlekiem się nie płaczę, a trzeba posprzątać i zapobiegać kolejnemu wylewaniu. Być może zabukowanie biletu i lot samolotem to byłoby szaleństwo, ale przynajmniej to byłoby coś, a takie bierne siedzenie w domu i patrzenie na "pamiąteczki" nic nie zmienią. To jest życie, trzeba je brać w swoje garście, a nie czekać aż samo się poukłada (nigdy nic nie dzieje się samo), albo aż inni je za nas poukładają (swoje życie trzeba przeżyć po swojemu, samemu je planując lub idąc na żywioł, inaczej spełnia się plan innych, mogąc być jedynie pewnym, że nie zaplanowali oni dla nas nic ciekawego).
Tyle ode mnie i zapraszam do mnie. Linki zostawię w spamie. Poinformuj mnie jak możesz o kolejnym rozdziale.
Pozdrawiam.
Tutaj akurat chodziło mi o kwiat kaliny, dlatego zostawiłam od małej. ;)
UsuńTo tylko prolog, a prolog, jak wiadomo, jest jedynie "urywkiem" akcji właściwej, także wszystko się okaże i wyjaśni, choć niekoniecznie od razu, wiadomo, napięcie rośnie i trzeba trochę czekać. ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Jak ślicznie napisane - taka była moja pierwsza myśl, gdy skończyłam czytać.
OdpowiedzUsuńKrótki fragment, ale wciągający i naprawdę zachęcający, by przeczytać więcej (co też zaraz uczynię; strzeż się rozdziale 1!).
To było takie: ouuuu... Nie znam tego gościa, ale z chęcią bym go przytuliła i jakoś pocieszyła albo ochrzaniła, że stracił Kalinę. No jeszcze do końca nie wiem. Nie mogę się zdecydować XD
Napisałabym więcej, ale wiesz... Ten pierwszy rozdział... Umówmy się, że tam ci się rozpiszę, ok? :D
Zapraszam cię też bardzo serdecznie do siebie:
nowa-w-hogwarcie.blogspot.com
* niedługo się zorientujesz, jak trudno zdobywa się czytelników... Początkowe sojusze zawsze się przydają :*
Pozdrawiam i życzę ci pełnego wiadra weny! Tylko broń Boże się w nim nie utop! - chyba że miałoby to sprawić, że dostaniesz ogromnego zastrzyku weny i zalejesz nas wspaniałymi rozdziałami.. wtedy nie będę mieć oporów, by podarować ci cały ocean!
Dobra kończę, bo na wariatkę wyjdę... XD